4 pory roku
czwartek, 21 marca 2013
wtorek, 5 marca 2013
Rozdział 4 Polowanie
Cały dzień spędził na układaniu papierów, liczył że jakoś inaczej to wyjdzie, lecz pod koniec dnia zadzwonił przez nikogo nie proszony telefon. Z dużym obijaniem ruszył go odebrać. Odebrał w ostatniej chwili raczej tylko tak myślał, sam nie był pewien.
-Halo
-Olaf? Miło Cię słyszeć. Jak tam noga?- Szlak, dlaczego on w sam raz musiał zadzwonić, jednak ten dzień nie był taki zły.
-Ciebie też, goi się. Czego chcesz?- Dopiero po chwil zdał sobie sprawę ze zbyt miły to on nie był. "Trochę tolerancji, jeśli to w ogóle możliwe".
-Wiem że jesteś chory, ale mam robotę której raczej nie powierzę pierwszej z brzegu osobie. To jest bardzo ważne.
-O co chodzi?
-To już omówimy u mnie w biurze, bilety na samolot masz już zamówione.
-Ale ja się jeszcze nie zgodziłem.- Nagle zamiast odpowiedzi pojawiło się jedynie głucha cisza, odłożył słuchawkę i od razu ruszył do sypialni spakować rzeczy, skoro rano ma wyruszyć to trzeba być gotowym.
Samotność
Obudziło ją ciche zawodzenie jakiegoś ptaka, nie wiedziała co się stało, była całkiem ogłupiała, gdy tylko się podniosła zdała sobie sprawę że leżała na jakimś drzewie, nie wiedziała jak na nie weszła lecz była pewna że nie było to łatwe a szczególnie na wczorajszym kacu, przynajmniej to pamiętała. Zmrużyła lekko oczy i wy ciągła się, po chwili wilczy pysk przechylił się na prawą stronę. Przyglądała się uważnie jakiemuś kształtowi niedaleko rzeki, teraz zrozumiała co to był za dziwny szum w jej głowie, ale nie o to jej chodziło. Zeskoczyła z drzewa i powoli podeszła do nieruchomego kształtu, uderzył w nią zapach jednego z jej pobratymców. Zwolniła jeszcze krok, gdy tylko znalazła się obok niego trąciła go lekko nosem, gdy nagle wilczur odwrócił się i gwałtownie złapał ją w swe szczęki, z jej gardła wyrwał się złowieszczy wark, było to jedynie ostrzeżenie lecz wilk źle to zrozumiał. Ogromne wilcze cielsko padło na ziemie, a duch który przez tyle lat się w nim ukrywał zaznał należytego mu spokoju. W ostatniej chwil swego życia zdała sobie sprawę że nikt nawet za nią nie zatęskni, a ostatni dźwięk jaki dobiegł jej uszu był wyciem wilk który zapewne by zginą zabity przez nią...
Polowanie
Olaf dotarł do Triady, która znajdowała się w sercu dżungli, to tam rodziły się nowe pokolenia łowców i również umierały. Ruszył do gabinetu Erika znalazł się tam dość szybko czego się nie spodziewał. Erik nagle wynurzył się z cienia i opadł na krzesło za postawione za biurkiem.
- Miło Cię widzieć, usiądź lepiej.
-O co chodzi?
-Może słyszałeś o śmierci jednego z ważniejszych kundli?
-Nie nazwał bym ich kundlami i słyszałem.
-Tu nie chodzi o nazwę lecz o to że te bestie bez władzy strasznie się potrafią rozbestwić.
-No i co ja bym miał niby zrobić?
-Chciałem Cię prosić o zabicie paru z nich.
Wieczorem był już w północnej Azji, czaił się w jednej z mrocznych uliczek oczekiwał wilka który ponoć często tedy przechodził. Przymknął lekko oczy, czuł coś lecz nie wiedział co. Nagle pojawiła się sylwetka rosłego mężczyzny, mężczyzna skulił się z bólu i opadł na kolana, w powietrzu rozeszła się woń krwi, wiedział że to coś odeszło, bynajmniej tak mu się wydawało. Podszedł do niego, był już martwy, nie wiedział co się stało lecz był pewien że nie on to zarobił.
-Halo
-Olaf? Miło Cię słyszeć. Jak tam noga?- Szlak, dlaczego on w sam raz musiał zadzwonić, jednak ten dzień nie był taki zły.
-Ciebie też, goi się. Czego chcesz?- Dopiero po chwil zdał sobie sprawę ze zbyt miły to on nie był. "Trochę tolerancji, jeśli to w ogóle możliwe".
-Wiem że jesteś chory, ale mam robotę której raczej nie powierzę pierwszej z brzegu osobie. To jest bardzo ważne.
-O co chodzi?
-To już omówimy u mnie w biurze, bilety na samolot masz już zamówione.
-Ale ja się jeszcze nie zgodziłem.- Nagle zamiast odpowiedzi pojawiło się jedynie głucha cisza, odłożył słuchawkę i od razu ruszył do sypialni spakować rzeczy, skoro rano ma wyruszyć to trzeba być gotowym.
Samotność
Obudziło ją ciche zawodzenie jakiegoś ptaka, nie wiedziała co się stało, była całkiem ogłupiała, gdy tylko się podniosła zdała sobie sprawę że leżała na jakimś drzewie, nie wiedziała jak na nie weszła lecz była pewna że nie było to łatwe a szczególnie na wczorajszym kacu, przynajmniej to pamiętała. Zmrużyła lekko oczy i wy ciągła się, po chwili wilczy pysk przechylił się na prawą stronę. Przyglądała się uważnie jakiemuś kształtowi niedaleko rzeki, teraz zrozumiała co to był za dziwny szum w jej głowie, ale nie o to jej chodziło. Zeskoczyła z drzewa i powoli podeszła do nieruchomego kształtu, uderzył w nią zapach jednego z jej pobratymców. Zwolniła jeszcze krok, gdy tylko znalazła się obok niego trąciła go lekko nosem, gdy nagle wilczur odwrócił się i gwałtownie złapał ją w swe szczęki, z jej gardła wyrwał się złowieszczy wark, było to jedynie ostrzeżenie lecz wilk źle to zrozumiał. Ogromne wilcze cielsko padło na ziemie, a duch który przez tyle lat się w nim ukrywał zaznał należytego mu spokoju. W ostatniej chwil swego życia zdała sobie sprawę że nikt nawet za nią nie zatęskni, a ostatni dźwięk jaki dobiegł jej uszu był wyciem wilk który zapewne by zginą zabity przez nią...
Polowanie
Olaf dotarł do Triady, która znajdowała się w sercu dżungli, to tam rodziły się nowe pokolenia łowców i również umierały. Ruszył do gabinetu Erika znalazł się tam dość szybko czego się nie spodziewał. Erik nagle wynurzył się z cienia i opadł na krzesło za postawione za biurkiem.
- Miło Cię widzieć, usiądź lepiej.
-O co chodzi?
-Może słyszałeś o śmierci jednego z ważniejszych kundli?
-Nie nazwał bym ich kundlami i słyszałem.
-Tu nie chodzi o nazwę lecz o to że te bestie bez władzy strasznie się potrafią rozbestwić.
-No i co ja bym miał niby zrobić?
-Chciałem Cię prosić o zabicie paru z nich.
Wieczorem był już w północnej Azji, czaił się w jednej z mrocznych uliczek oczekiwał wilka który ponoć często tedy przechodził. Przymknął lekko oczy, czuł coś lecz nie wiedział co. Nagle pojawiła się sylwetka rosłego mężczyzny, mężczyzna skulił się z bólu i opadł na kolana, w powietrzu rozeszła się woń krwi, wiedział że to coś odeszło, bynajmniej tak mu się wydawało. Podszedł do niego, był już martwy, nie wiedział co się stało lecz był pewien że nie on to zarobił.
Hejka
Hejka dziś chciałam dodać jeden z moich rysunków :D
Te moje brednie czyli kolejną części opowiadania spróbuje niedługo dodać.
Pozdrowienia dla wszystkich :D
sobota, 23 lutego 2013
Koniec rozdziału 2 i początek 3. Noc
Przymknęła lekko oczy, okazało się
że jest tu o wiele jaśniej niż w pokoju. Mężczyzna uśmiechną
się pod nosem z widoczną kpiną. Kolejny war wyrwał jej się z
gardła.
-Jak ty się zachowujesz?- Widziała
jak się jej przygląda a potem jeszcze bardziej przyśpiesza. Nie
wiedziała po co za nim szła, przecież z łatwością by mu
uciekła, a on jak by odczytując jej myśli złapał ją za
nadgarstek i zacisnął z całej siły.
-Ani mi się warz.- Nie wiedziała czy
jest aż tak przewidywalna, lecz dziś była w takim stanie że nawet
nie chciało jej się za bardzo rozmyślać nad tym co się stanie.
Nie zauważyła kiedy otworzył drzwi, ale poczuła pchnięcie, potknęła się o próg drzwi i upadła na kolana, a jedynym sygnałem
że jest w tarapatach był trzask drzwi. „A myślałam że będzie
normalny”. Dźwignęła się na nogi, widok zamkniętych na klucz
drzwi niezbyt ją przestraszył, mimo iż wyglądały na solidne
wiedziała że pod naporem wilczego cielska by się podały. Za
bardzo nie wiedziała co robi, jej ciało przestało się jej
słuchać, wszystko widziała na czarno biało a z jej gardła wyszło
donośne wycie. Straciła kontrole nad sobą.
- Noc
Obudził go wrzask sowy, dochodzący z
dworu, znowu usnął nad aktami. Postanowił że na dziś już koniec
z pracą. Gdy tylko wstał poczuł efekt spania na krześle, krzyż
go bolał i do tego jeszcze dochodziło to że był cały
zcięrpnięty. Otworzył szufladę i wrzucił tam wszystkie papiery z
biórka, parę kartek poleciało na podłogę, lecz on już nie
zwracał na to uwagi ruszył prosto po schodach do sypialni, schody
okazały się o wiele bardziej dokuczliwe niż podejrzewał. Gdy tylko
dotarł do sypialni opadł prosto na łóżko i od razu zapadł w sen.
Był nadzwyczaj zmęczony. Tej nocy nie miał miłych snów, koszmary
dręczyły go do samego rana.
Gdy tylko wstał czekała go wizyta
listonosza z czego nie był zachwycony, a potem szukanie i układani
wszystkich papierów, nie cierpiał tych kremowych teczek, wręcz nienawidził ich, wolał prace w terenie. Zaczynał pomału tęsknić za
adrenaliną jaka uczestniczyła podczas zleceń, lecz co tu zrobić,
gdyby trochę nie przystopował mógłby sobie tylko pomarzyć o
dalszych zleceniach, a teraz czekał go miły miesiąc w domu przed
tym wstrętnymi papierzyskami. Złapał do ręki jedną z kartek, nie
było na niej zbyt dużo napisane, imię, nazwisko, no i jakiś
niedokładny opis wyglądu, kartka była już stara i zniszczona
zmarszczył brwi i się jeszcze dokładniej jej przyjrzał.
Przepraszam że tyle czasu nie pisałam ale miałam małe kłopoty co do czasu ;).
sobota, 16 lutego 2013
Poznaj nas cz3
Pianie koguta obudziło ją, jej ręka powędrowała
w poszukiwaniu butelki wody, czuła jak ją suszy. Podniosła się z
ubolewaniem i zaczęła wzrokiem szukać wody, nie zwróciła nawet
uwagi że nie pamięta jak się znalazła w tym pokoju. Opadła z
ubolewaniem na łóżko i zamknęła oczy. Nie wiedziała ile minęło
już, wieczność, dwie wieczności jeżeli to możliwe oczywiście.
Nie miała siły się podnieść, do tego jeszcze chciało jej się
pić. Znów zamknęła oczy i usnęła. Obudziły ją otwierające
się drzwi, otworzyła oczy i wlepiła wzrok w nie, do pokoju raźnym
krokiem wszedł brunet, o serdecznym uśmiechu, jeśli mogła by się
założyć to obstawiała by że chodzi do siłowni.
–Widzę że kaca masz dużego. –
Usiadł na łóżku i spojrzał jej w oczy, w normalnej sytuacji by
tego pożałował ale teraz uznała że będzie wielce dobroduszna i
odpuści mu. Spojrzała na jego ręce, liczyła że przyniósł jej
wody, najwyraźniej to zauważył i jeszcze szerzej się uśmiechną,
usłyszała jego śmiech.
–O to Ci chodzi?- Wyją butelkę wody
za bluzy i uśmiechną się. – No dobrze nie będę Cię
torturować.- Włożył jej w ręce butelkę wody, zaśmiał się gdy
ona jak najszybciej odkręciła butelkę i całą jej zawartość
wlała do gardła, była ciekawa czy rzeczywiście wszyscy tak
reagują na drugi dzień po piciu. Usłyszała śmiech, spojrzała
się na niego. Usłyszała śmiech, spojrzała się na niego, chciała
go rozerwać, porwać na strzępy, lecz był jeden mały problem nie
miała siły. Opadła na łóżko i przymknęła powieki, uśmiechając
się pod nosem. Spojrzała się na niego i wyciągnęła rękę,
chciała więcej wody.
– Nie mam więcej wody przy sobie. –
Na te słowa z jej gardła wyrwał się jęk, spojrzał się na nią
i uśmiechną liczyła że i teraz wyjmie spod bluzy butelkę z wodą,
lecz on tylko się podniósł. Nagle złapał ją za rękę i
pociągną ją ku sobie, tak że mimo woli musiała wstać. Z jej
gardła wyszedł głęboki wark, widziała zdziwienie w jego oczach i
lekki strach który po chwili miną za to pojawiło się w nich
rozśmieszenie.
– Oj nie udawaj takiej ostrej, przecież wiem że
jesteś łagodna jak baranek. – Warknęła jeszcze głośniej, a on
tylko się zaśmiał i pociągną ją ku drzwiom. Uważała że
narzuca jej zbyt szybkie tępo, a szczególnie przez to że nie miała
dzisiaj w ogóle siły. Dość szybko doszli do jakiegoś pomieszczenia
zakładała że salonu.
piątek, 15 lutego 2013
Poznaj nas cz.2
Po paru godzinach, w powietrzu pojawił się
zapach zgnilizny. Wilczyca zatrzymał się i rozejrzał za źródłem
zapachu, gdy okazało się że niema go w pobliżu, ruszyła jego
tropem. Doszła do jednej jaskini, powoli i ostrożnie weszła do
niej. Jaskinia nie wyróżniała się niczym szczególnym, jedyne co
ją do niej zwabiło to ten odór, lekko przymknęła oczy i ruszyła
przed siebie. Zapach z czasem stawał się nieprzyjemny, wręcz
drażniący. Po 20 min doszła do ogromnej groty, a pośrodku niej
znalazła martwe ciało, był to mężczyzna , nie widziała jego
twarzy ciało było już w trakcie rozkładu, wyglądało
makabrycznie, nie mogła na to patrzeć, odwróciła łeb i ruszyła
do jednego z tuneli, wchodząc spłoszyła nietoperze które z
wrzaskiem przed nią uciekły. Na ich widok przypomniały jej się
horrory w których te zwierzęta grały rolę wampirów, jej pysk
zmienił się w grymas podobny do uśmiechu, lecz kto to wiedział co
wilczy pysk w tej chwili chciał wrazić? Po pewnym czasie udało jej
się wyjść z jaskini i wypłoszyć pełno nietoperzy. Znalazła się
na obrzeżach jakiegoś miasta, wiedziała że ogromny wilczur
wystraszy ludzi. Nagle jej ciało się wygięło w nienaturalny
sposób, a z gardła wyszedł podłużny syk, wilcze łapy zaczęły
zmieniać się w ręce i nogi, po chwili w miejscu wilka stała
kobieta o krótkich piaskowych włosach i ciemno zielonych oczach.
Biała koszula się lekko rozchyliła, nie zdążyła
jej dokładnie zapiąć, na szczęście spodnie się trzymały, tylko
to było w stanie przemknąć przez jej myśli. Ruszyła powoli w
stronę miasta, przy okazji zapinając guziki u koszuli. Miała
ochotę się trochę rozerwać, ruszyła do jednej z tutejszych
knajp. Gdy tylko weszła uderzyła w nią głośna muzyka i zapachy
ludzi. Podeszła szybkim krokiem do baru i zamówiła pierwszy drink.
Po dobrej godzinie i paru drinkach zaczęło jej szumieć w głowie.
Czuła że rano będzie miała ogromnego kaca.
Subskrybuj:
Posty (Atom)