wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 4 Polowanie

Cały dzień spędził na układaniu papierów, liczył że jakoś inaczej to wyjdzie, lecz pod koniec dnia zadzwonił przez nikogo nie proszony telefon. Z dużym obijaniem ruszył go odebrać. Odebrał w ostatniej chwili raczej tylko tak myślał, sam nie był pewien.
-Halo
-Olaf? Miło Cię słyszeć. Jak tam noga?- Szlak, dlaczego on w sam raz musiał zadzwonić, jednak ten dzień nie był taki zły.
-Ciebie też, goi się. Czego chcesz?- Dopiero po chwil zdał sobie sprawę ze zbyt miły to on nie był. "Trochę tolerancji, jeśli to w ogóle możliwe".
-Wiem że jesteś chory, ale mam robotę której raczej nie powierzę pierwszej z brzegu osobie. To jest bardzo ważne.
-O co chodzi?
-To już omówimy u mnie w biurze, bilety na samolot masz już zamówione.
-Ale ja się jeszcze nie zgodziłem.- Nagle zamiast odpowiedzi pojawiło się jedynie głucha cisza, odłożył słuchawkę i od razu ruszył do sypialni spakować rzeczy, skoro rano ma wyruszyć to trzeba być gotowym.

                                                             Samotność
 Obudziło ją ciche zawodzenie jakiegoś ptaka, nie wiedziała co się stało, była całkiem ogłupiała, gdy tylko się podniosła zdała sobie sprawę że leżała na jakimś drzewie, nie wiedziała jak na nie weszła lecz była pewna że nie było to łatwe a szczególnie na wczorajszym kacu, przynajmniej to pamiętała. Zmrużyła lekko oczy i wy ciągła się, po chwili wilczy pysk przechylił się na prawą stronę. Przyglądała się uważnie jakiemuś kształtowi niedaleko rzeki, teraz zrozumiała co to był za dziwny szum w jej głowie, ale nie o to jej chodziło. Zeskoczyła z drzewa i powoli podeszła do nieruchomego kształtu, uderzył w nią zapach jednego z jej pobratymców. Zwolniła jeszcze krok, gdy tylko znalazła się obok niego trąciła go lekko nosem, gdy nagle wilczur odwrócił się i gwałtownie złapał ją w swe szczęki, z jej gardła wyrwał się złowieszczy wark, było to jedynie ostrzeżenie lecz wilk źle to zrozumiał. Ogromne wilcze cielsko padło na ziemie, a duch który przez tyle lat się w nim ukrywał zaznał należytego mu spokoju. W ostatniej chwil swego życia zdała sobie sprawę że nikt nawet za nią nie zatęskni, a ostatni dźwięk jaki dobiegł jej uszu był wyciem wilk który zapewne by zginą zabity przez nią...

                                                         Polowanie
Olaf dotarł do Triady, która znajdowała się w sercu dżungli, to tam rodziły się nowe pokolenia łowców i również umierały. Ruszył do gabinetu Erika znalazł się tam dość szybko czego się nie spodziewał. Erik nagle wynurzył się z cienia i opadł na krzesło za postawione za biurkiem.
- Miło Cię widzieć, usiądź lepiej.
-O co chodzi?
-Może słyszałeś o śmierci jednego z ważniejszych kundli?
-Nie nazwał bym ich kundlami i słyszałem.
-Tu nie chodzi o nazwę lecz o to że te bestie bez władzy strasznie się potrafią rozbestwić.
-No i co ja bym miał niby zrobić?
-Chciałem Cię prosić o zabicie paru z nich.

Wieczorem był już w północnej Azji, czaił się w jednej z mrocznych uliczek oczekiwał wilka który ponoć często tedy przechodził. Przymknął lekko oczy, czuł coś lecz nie wiedział co. Nagle pojawiła się sylwetka rosłego mężczyzny, mężczyzna skulił się z bólu i opadł na kolana, w powietrzu rozeszła się woń krwi, wiedział że to coś odeszło, bynajmniej tak mu się wydawało. Podszedł do niego, był już martwy, nie wiedział co się stało lecz był pewien że nie on to zarobił.

1 komentarz:

  1. Lał , nie wiem co napisac :) piszesz śwetnie :) Jesli dobrze zrozumialam to o wilkolakach

    OdpowiedzUsuń